i zaczęło się wielkie granie, za co wielki szacun dla pana Owsiaka. i grają żołnierze, strażacy, policjanci i służby medyczne. o wielkiej ilości młodzieży nie wspomnę, bo i mi się zdarzyło wolontariować w nieco innych charakterze. ale wracam do grania, jak to było... a tak skończyłem na medycznych. hm, muszę pomyśleć, kler chyba nie gra, podejrzewam, że szlag ich trafia - przecież tyle kasy na ich oczach ktoś im z tacy podpier....la. więc siedzą pewnie w plebaniach o nieco wyższym standardzie, przed nieco lepszymi telewizorami i płaczą do migającego okna - przecież parafia w oczach im dziś biednieje.
no dobrze, ale gdzie w tym wszystkim ja? no coż, jednak trochę z boku. w puche włożyłem, pewnie koło dychy w portfelowym złomie, ale grać nie gram. nie szukam tłumu ani atrakcji, serducho otrzymałem wedle ogólnie panujących zasad ich rozdawinictwa i jestem w domu. gdzieś pewnie kole północy jak mnie sen nie weźmie, zerknę w tv i zobaczę licznik orkiestrowy, czy aby czasem się nie przekręca. standardowo, p.Jurka już nie usłyszę biedaczysko co roku się zajeżdża, więc pewnie po całym szaleństwie z 10 litrów kiślu w siebie wleje. ja bym wlał, na głos pomaga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz