no to w tym tygodniu jakoś tak mnie wzięło na owoce, czekoladę, dużo wody i spacery.
brak śniegu wciąż mnie dobija. chyba będę musiał się przyzwyczaić, do takich szarych zim. jedyny śnieg jaki widziałem to ten z widokówek, zdjęć i te ochłapy z różnych wyjazdów. ale to tylko namiastka była. i żeby nie było - nie marudzę, tak tylko rzewnie wspominam przy czekoladzie.
jednak pociesza mnie to, że robi się coraz jaśniej. korzystam jak mogę, więc wracam trochę dłużej do domu niż zwykle i do pracy wychodzę jakby wcześniej, żeby naładować się możliwie najmocniej światłem, które lubię i już.
owoce, owoce, owoce te zimne (pomarańcze, mandarynki, kiwi, banany) zjadam kilogramami, bo jakoś tak lepiej mi trochę, jak cała broda, szyja i tam niżej ociekają owocowym sokiem. kleję się przy tym niesłychanie, ale jak pokazują reklamy w tv (którego zresztą nie oglądam, bo nie mam), wszystkie najlepsze cero-łatacze w postaci kremu zawierają ekstrakt z owoców! więc zajadam się i ociekam niech się wchłania a skóra jędrnieje. przynajmniej latem bez stresu będę leżał i się smażył, bo przecież skóra będzie wieloowocowa.
i wiecie co, mimo wszystko fajnie by było jakby przykryło nas śniegiem na jakiś miesiąc, ale takim porządnym 20cm dywanem (na początek). następnie mógłby padać po kolejne 20cm, co 4 dni. i tak przez bity miesiąc.
byłbym szczęśliwy, wkuty pewnie też, bo zimno i buty przemakają, ale kurde ile przy tym zabawy. i te obrazy światłem malowane wieczorową porą.
boshe, gdzie ten śnieg? ...
3 komentarze:
nawet nie chcę słyszeć o śniegu! wiosny, wiosny chcę!
e. wiosna będzie to jest pewne, ale domeną zimy jest śnieg, więc aby ją (zimę) należycie pożegnać jest potrzebny.
m. ok, może być tylko kto za to wszystko zapłaci ;P hihi
a co ja artysta? hihihi ;P
Prześlij komentarz