Cześć co słychać? - zapytałem. No sam widzisz, co dzień jak dzień - usłyszałem odpowiedź. Zachwiało mną poważnie, poczułem lekki zawrót głowy - Co on też wygaduje? - pomyślałem - przecież dziś się nigdy nie powtórzy!
czwartek, września 02, 2010
piff, paff
jak to w życiu bywa,
zupełnie przez przypadek i to w chwili, kiedy słaniając się przed komputerem miałem zamiar opuścić, to dość niewymiarowe 'okno na świat'....
był wieczór wczorajszego dnia, a może dzisiejszej już nocy?, kiedy to zbliżała się godzina 0 - godzina, w której wszystkie myśli kładą się spać - w odruchu bezwarunkowym pomyślałem o tym samym, co znaczy, że pomyślałem:
- warto położyć się spać, za chwilę spóźnię się na pociąg i niczym nieskrępowane sny odjadą, ale dokąd?...
...no właśnie tylko one znaczy, że sny wiedzą gdzie odjadą.
w dalszych czynnościach zbliżających mnie do peronu na kanapie, a wykonywanych już właściwie na autopilocie, zobaczyłem ostatnią zakładkę w przeglądarce, a tam była już ona...
kliknąłem w 'play'
najpierw ciarki, później
jeżący się włos, dalej było już tylko
lepiej, piękniej,
bardziej niesamowicie...
a cóż takiego ujrzałem w oknie przeglądarki?
od dłuższego czasu jestem użytkownikiem potralu?, serwisu?, mniejsza o szczegóły. jest to francuska stronka co się zowie deezer i zupełnie legalnie i za darmo można posłuchać sobie, stworzonych przez się playlisty. mało tego, stronka jest tak skonstruowana, że podsuwa słuchaczowi własne propozycje. standard. teraz właściwie wszystkie serwisy działają w ten sam sposób. piszę teraz, bo z deezerem przyjaźnię się od dobrych 7 lat.
zresztą to wszystko jest mało ważne przy tym co jest poniżej.
a poniżej jest martina topley - bird, kobieta o (jak się wydaje) ptasim głosie i świetnymi pomysłami na muzykę. po przesłuchaniu albumu 'some place simple' jestem wciąż pod ogromnym wrażeniem, jak dojrzała jest to propozycja. dojrzała a do tego wyśpiewana niewinnym głosem, czystym, dźwięcznym.
album zawiera 15 utworów, właściwie 15 wokaliz skromnie okraszonych kroplami akompaniamentu, kilku solowych zagrywek. całość podana w postaci około 40 minutowej uczty, uczty dla ciała i ducha.
chcąc być szczerym muszę napisać, że dawno czegoś takiego nie słyszałem.
zresztą
posłuchajcie sami...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz