niedziela, czerwca 20, 2010

kotłowisko

kolejna niedziela spędzona na przystani w bezpośrednim otoczeniu białych żagli minęła gładko i przyjemnie.
dziś nie wychodziłem na wodę z dwóch prostych przyczyn:
1. wiało trochę za mało,
2. do wykonania miałem kilka prac konserwatorskich na jachcie - tzw. prace bosmańskie.


nie zawsze można tak jak by się chciało, zwłaszcza pod żaglami. a można to zaobserwować wśród kursantów. jednym z moich ulubionych ćwiczeń na kursie, jest pływanie do celu. w trakcie jego wykonywania bardzo szybko można zauważyć, kto ma smykałkę do żeglarstwa. 
zanim młody adept żeglarstwa opanuje płynięcie do celu (tutaj bardzo ważne jest, aby cel był ustawiony 'na wiatr'), musi upłynąć sporo wody pod kilem. nierzadko kursanci potrafią 40min pływać w miejscu wykonując przy tym kilkanaście sztagów. ale są też tacy (ukłon w stronę martyny, rafała i klaudii), którzy wyczuwają każdą, nawet najdrobniejszą zmianę wiatru i w naturalny sposób korygują kurs, odpowiednio ostrząc lub odpadając względem wiatru. dla nich żeglarstwo będzie źródłem wielkiej frajdy. ba już jest.


poza tym dziś odbywały się wybory prezydenckie, nie wiem ale chyba z tego względu w moim mieście były wzmożone kontrole policyjne na drogach (a może z powodu niedzieli?).


wczoraj zasnąłem na najbardziej ciekawym meczu tegorocznych mistrzostw dania - kamerun, a dziś przeoczyłem kolejny brak zwycięstwa włochów.
trochę drażni mnie ten zachowawczy styl drużyn. mistrzostwa powinny być jak dobry teatr, gra na całość, bez chłodnych mało widowiskowych kalkulacji. 

2 komentarze:

Anka W. pisze...

Zazdroszczę Ci dnia pod żaglami.
Ech.
:)

Paweł Ordan pisze...

oj, jest czego zazdrościć ;)