poniedziałek, lipca 04, 2011

powolne przemijanie

ostatnio dużo się przemieszczam dzięki czemu odnajduje wspaniałe miejsca w okolicy. jestem pewien, że każde miasto (to duże i to małe) ma takie perełki. możecie mi wierzyć lub nie, ale w promieniu 40km jest u mnie tego bez liku. i fajnie. 


teraz całkiem niedawno znalazłem 'machinę czasu'. Ogromną drewnianą konstrukcję z wieloma poziomami naszpikowaną wielkimi kołami, trybami, sprzężonymi ze sobą w skomplikowane przekładnie sterowane pokrętłami. niestety od dawna nie była używana i nie spotkałem nikogo w okolicznych wioskach, kto by się znał na jej obsłudze. jedyne co się dowiedziałem, to to, że sam Konstruktor - jak głosi legenda - użył jej ostatni raz ze 130 lat temu.
okoliczni mieszkańcy gadają, że jeszcze dwa pokolenia w tył wnukowie Konstruktora dumnie strzegąc tajemniczych mechanicznych trzewi,  doglądali rygli, zamków, przekładni. smarowali tryby, wymieniali spróchniałe deski na całkiem nowiutkie by, Konstruktor - jak tylko się zdecyduje - mógł powrócić do miejsca, z którego wyruszył w nieznane. jednak ostatni wnuk zmarł tragicznie na początku XIXw. podczas rutynowych czynności konserwacyjnych nie pozostawiając po sobie żadnego następcy. 
przez ostatnie długie lata nie było komu maszyny dopilnować, więc przemija wraz z mieszkańcami okolicznych wiosek, którzy równie mocno wrośli w szeroki pejzaż 'międzydoliny', którą wspólnie zamieszkują.
wieść okoliczna niesie, że równo co rok, zawsze na trzy dni przed zbiorami żyta machina owa wydaje z siebie  dziwne dźwięki, jakby zasapana ciężką pracą obojętnie parskała, na to, że ktoś gdzieś tam czeka, aby powrócić do wzgórz 'międzydoliny'.



1 komentarz:

Tom pisze...

widać powietrze ci służy;)