wtorek, stycznia 20, 2009

melodią dźwięków prowadzony


słowa niesione dźwiękiem odbijają się o membranę uszu, pozostawiając w mojej głowie słodki zapach obrazów. czy wciąż jestem w tym samym świecie, w którym obudziłem się rano? na pewno nie! zmieniam wraz z dozą programowanych impulsów kształt otoczenia do których mnie zabierają.


zasypiam.
dźwięki tak jakby nagle przestają istnieć, chociaż w pojawiających się obrazach wciąż widzę ich zbawienny wpływ. na chwilę przed oderwaniem słyszałem otoczenie, w którym się teraz znajduję (szum strumienia pośród śpiewu ptaków w koronie drzew). umysł podsuwa mi zapach i wiem, że znajduję się w bardzo wysokim iglastym lesie.
przypadkiem kopię nogą szyszkę. odskoczyła na kilka metrów, więc ruszam w jej kierunku. na twarzy czuję lekki podmuch wiatru. schylam się po szyszunię i okazuje się że jestem wśród kanadyjskich świerków. przy okazji chwytania szychy, moja dłoń otarła się o przyjemną fakturę mchu. mam ochotę się w nim położyć, ale przypomniało mi się, że przecież chciałem wejść do strumienia w celu całkowitego rozluźnienia mięśni szkieletowych (pomyślałem, że ułatwi mi to oderwanie się od ciała - lot).
strumień przestał istnieć, a jedyne co po nim pozostało to szum. zaczynam się zastanawiać czy w ogóle tam był, ale szybko rezygnuje na rzecz położenia się w mchu (wciąż czuję go pod stopami).


leżę.

dopiero teraz widzę ogrom lasu w którym się znajduję. idealnie proste pnie świerków, tworzą wspaniałą perspektywę przypominającą tunele. nie zastanawiają się zbyt długo postanowiłem pójść jednym z nich. wybrałem ten, na szczycie którego dojrzałem rudą jak rdza wiewiórkę. wciąż trzymałem szyszkę w dłoni i wiedziałem, że wiewiórka ma na nią ochotę.
po dotarciu do końca szczytu okazało się, że wiewiórka należy do rodziny tych szybujących i w podziękowaniu za szyszkę (podobno ich przysmak ale boją się po nie schodzić ze względu na czyhające drapieżniki, a te z drzewa nie są takie smaczne) przekazała, że mnie nauczy szybowania. dopiero w tym momencie zorientowałem się, że od chwili położenia się do tego momentu nie zmieniłem pozycji i szedłem jakby pionowo pod górę, gdzie dla mnie wyglądało to jak zwykły spacer.
trochę się wystraszyłem, ponieważ znalazłem się w dość znacznej odległości od ziemi. jedyne co dzieliło mnie przed rychłym na nią powrotem, to niezbyt pewnie wyglądająca gałąź świerku, która na dodatek całkiem wesoło falowała na (już dość sporym) wietrze. zechciałem (z obawy przed upadkiem) znaleźć się jak najszybciej na ziemi przy strumieniu, który na nowo ukazał się przed moimi oczami. wił się bystrą niebieską nicią zaledwie kilkaset metrów na południe od podstawy drzewa. wiewiór, który przestał być rudy (nie wiem, ale chyba stało się to po zjedzeniu przez niego szyszki), przekazał mi, że mogę wszystko, co zechcę. tylko muszę być pewien.

po tym dziwnym wyjaśnieniu zacząłem odczuwać nieprzyjemną wilgoć, więc podniosłem się z mchu?!
kierując się na południe dotarłem do strumienia, do którego chciałem dotrzeć. ucieszyłem się na jego widok i zrzucając z siebie płócienny worek?!? wskoczyłem w jego objęcia i pozwoliłem mu się ponieść. przez chwile, kątem oka dostrzegłem wiewióra z drzewa, jako ciemniejącą plamę na tle zieleni korony drzew.
pamiętam jeszcze ryby. od razu pomyślałem, że nigdy nie jadłem kawioru i fajnie byłoby go kiedyś spróbować.

4 komentarze:

ananke pisze...

mogę z tobą poleżeć? uwielbiam kontakt z ziemią i oddolną perspektywę:)ostatnio se tak na śniegu leżałam i stąd pewnie żelazkiem się stałam :)
ps. czego słuchałeś?

Paweł Ordan pisze...

ananku, to było coś ze spiritu być może nawet Enigma - The voice of the snake, a o leżeniu możesz sobie pomarzyć, ponieważ miejsce jest już zajęte przez Perłę moją ukochaną ;)

Margo kolejnym razem pogoń i z niebytu za sweterek wyszarpnij.

Paweł Ordan pisze...

no dobrze nie będzie szarpania, a spadochronom i tak nie ufam. zawsze plączą mi się linki i budzę się kilka chwil przed ziemią, więc będę bez zbędnego płótna.

ananke pisze...

cóż za nadinterpretacja szalona;)z tobą nie musi znaczyć obok ciebie, wiem przecie, że to miejsce jest zajęte, a też i wcale doń nie pretenduję :) buźka