piątek, czerwca 12, 2009

w piątkowy wieczór


dentysta!

poszedłem z górnym pięć na lewo od nosa, do roboty kanał razy 2 - czyszczenie i wypełnienie.
bez owijania w bawełnę, bez pracy - oszczędność pełną gębą - na twardo, znaczy, że bez znieczulenia.
rendgen z jajami w ołowiu; "dbam o pana potomstwo" - po czym chyżo zniknął za murkiem gabinetu przy kawalkadzie dziwnych dźwięków.
cywilizacja,
cyfra plus,
czym prędzej - zapomniałem odbitki na maila.


godzina ze zdziwionym ryłem daje wiele dziwnych odczuć
. szczena piecze, swędzi i rzuca na glebę. ale kontrola oddechu oddala od bólu tego fizycznego. portfel zaskomlał i zbladł wydając z siebie ostatnie (od)dychy

pozostaje tylko niesmak w ustach
i szaleńcza susza.

a alien był pierwsza klasa ;)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

ale hard core...brr...