niedziela, listopada 02, 2008

iście zajebiście

No tak, stało się! Dopadło! I już się z tego nie wywinę, no bo jak?
Ale do rzeczy!
VISTA, przez wielu znienawidzony OS. Tak jak i dla mnie zresztą. Chociaż jeżeli mam być szczery, to w jakiejś części siebie nawet ją lubię. A to tylko dlatego, że budzi we mnie tak prymitywne emocje jakimi są złość, irytacja i żeby być bardziej dobitnym WKURWIENIE!! No cóż, jestem tym kim jestem, i tak, od czasu do czasu się wkurw...m.
No ale vista, potrafi to zrobić w mgnieniu oka. I tak o to jest niedziela, od piątku wieczór siedzę nad laptopem i modlę się do elektronicznych bóstw o pomyślne zakończenie operacji FORMAT. Do wczoraj nie było wcale łatwo. Jednak postanowiłem złożyć coś ww. bóstwom w ofierze i po kilku telefonach, ofiarowałem trzeźwość. No i co? - się zastanawiacie. Ano nic. Wypiłem całkiem inne trochę, i doznałem olśnienia. Reszta była już tylko formalnością. Chociaż i tak pisząc te słowa siedzę nad lapkiem, próbując odzyskać z niego odrobinę NIECODZIENNOŚCI, jaką mnie wypełniał jeszcze na chwilę przed formatem. I jestem święcie przekonany, że się uda.

Brak komentarzy: