środa, stycznia 28, 2009

psychomentalne rewolucje

czasem mam tak, że ogarnia mnie mentalnopsychiczne zatwardzenie. no jest tak, że chce to, tamto, siamto i owamto i czuję ten jedyny rodzaj radości, który napływa nas w momencie spełnienia swoich zachcianek, ale jednak wciąż siedzę na dolnej części swoich pleców i nic nie robię z moimchceniem.

na ulicach miast wyłapuję ten szczególny typ osobowości. też nie wiem dlaczego tak jest, ale jest, ciągnie mnie do nich jak do magnesu. za każdym razem kiedy się orientuję już z kim mam doczyniania, cieszę się, że nie jestem taki jak oni. a dziś co?...

no nieeee, kutwa, dobra dość biadolenia, biore się za dupsko i gonię za swoim ja, a niech też ma trochę uciechy z cielska, które sobie wybrało.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

:-)))
no i jak tam Twoje ja? doznało uciechy?

Paweł Ordan pisze...

no 'ja' się cieszy ale ja odkupiłem to rozstrojem żołądka hehe, zabawne są tego rodzaju historie. za każdym razem kończą się tak samo hihi. no cóż następnym razem zaszyję się w lesie, na pewno żołądek będzie miał lżej.