wtorek, października 13, 2009

nyktynastia


wielu ludzi ma zabawny zwyczaj - otwierają się dopiero wtedy, gdy zapadnie zmrok. spowici w oparach przemielonego tysiącami oddechów alkoholu i fajek, okraszeni kawałkiem nocnego potu, rozpoczynają snuć opowieści o swoich czynach. uśmiechają się w ten czas tak jakby weselej, zapominają na chwilę o swoich codziennych koszmarach, czerpią energię z nocy.

zabawne jest to, że podobnie zachowują się niektóre gatunki kwiatów. u nich nazwa się to nyktynastią czy jakoś tak.


stoję okrakiem w umarłym lesie
nad porcelanowym drzewem
wylewam smutki, ciężkie żale
na plastikową ziemię
sprzedając przy tym
resztkę swego człowieczeństwa.

noc ze swoim bezchmurnym niebem jest magiczna. wielu potrafi to docenić i bez obaw oddaje się w jej objęcia.
to co za dnia wydaje się być odległe, nocą jest na wyciągnięcie ręki. oczywiście mam tu na myśli gwiazdy. złapałem już ich kilka nocą w dłonie. wydaje się to być dla wielu niemożliwe, ale jednak rzeczywistość jest bardziej zaskakująca niż mogłoby się to wydawać. oczywiście wymaga to ogromnej cierpliwości i odrobiny poświęcania i mimo, że nigdy nie uda nam się złapanej gwiazdy posiąść na zawsze; to jednak dla tych dosłownie kilku chwil warto się dla niej zmoczyć. nie bez kozery piszę o moczeniu, ponieważ aby móc złapać gwiazdę trzeba się zanurzyć w ciemnej toni wody.
i już.

3 komentarze:

marcinsen pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
marcinsen pisze...

Świetnie to napisałeś. Przez chwilę szukałem pod tekstem źródła cytatu, żeby móc poszperać za książką.

"aby móc złapać gwiazdę trzeba się zanurzyć w ciemnej toni wody"

:)

W jednym ze swoich wierszy napisałem ostatnio:

"Jeśli chcesz zajrzeć do studni,
nie musisz wybierać z niej wody.
Po prostu zamykasz oczy
i skaczesz.

Po drugiej stronie
lśnią jasno gwiazdy (...)"

Myślę sobie czasem, że sztuka oznacza czerpanie z tego samego źródła, ukrytego pod warstwą materii.

Paweł Ordan pisze...

Marcinsen fragment który cytujesz przyszedł mi do głowy samoistnie, co nie wyklucza możliwości, że ktoś, gdzieś, kiedyś go już wytoczył na arenę słów. twój wiersz chwyta i czytając go wiem dlaczego szukałeś źródła ;)
a jeśli chodzi o sztukę, to dla mnie jest we wszystkim co mnie otacza i prawdą jest, że często trzeba odrzucić pewne konwenanse aby dostrzec to całe piękno...

Margo'ś kochanie ty już przestań się taplać w tym błocie i chodź się przytul :*